Cześć, dzisiaj w końcu zebrałam się na zrobienie kilku włosowych zdjęć.
Jestem w szoku bo o dziwo nie prezentują się tak tragicznie jak mi się wydawało. Nie jestem jedynie zadowolona z cięcia. Jak możecie zauważyć po ścięciu 10 cm końcówki nadal są zniszczone, spuszone i poszarpane. Winowajcą oczywiście jest 6 krotne rozjaśnianie włosów (jeszcze w marcu tego roku byłam posiadaczką czarnych włosów ;-)).
O włosy intensywnie dbam od niecałego miesiąca i nie mam co liczyć na 'pierwsze efekty' natomiast są odczuwalne zmiany w dotyku. Są śliskie i nie ciągną się jak guma. Zmniejszyło się również wypadanie dzięki wcierce, którą aktualnie stosuję. Końcówki są w stanie tragicznym, ale nie jestem w stanie poświęcić ich więcej.
Co myślicie?
Jestem pewna, że dzięki systematycznej pielęgnacji dojdą do siebie i blond nie będzie im straszny. ;-)
Końcówki na zdjęciach tragicznie nie wyglądają.
OdpowiedzUsuńCzym farbujesz, że udaje Ci się uzyskać taki zimny blond?
Proces rozjaśniania przechodziłam u fryzjera i po ostatniej wizycie włosy miałam dosyć żółte (widać plamy na zdjęciach) i skusiłam się na farbę z Garniera numer 110. Zrobiłam sama i żałuję, bo przy twarzy złapała na niebiesko-siwy kolor ;/
UsuńW sumie można uznać, że interesujący kolor wyszedł na włosach :).
UsuńMojej siostrze ten Garnier wyszedł ciepły, jak i niestety inne stosowane dotychczas farby blond, które mają nazwę zimny/popielaty (dlatego spytałam).
Nie jest najgorzej, aczkolwiek nastepnym razem wybiorę się do fryzjera. Do wiosny daję włosom odpocząć tylko regeneracja i zapuszczanie :)
Usuń